Teren obecnej gminy Turośń Kościelna został trwale zasiedlony w początkach XVI wieku. Kolonizacja tego obszaru odbyła się wzdłuż osi rzek przepływających przez gminę: Turośni i Niewodnicy. W wyniku kilku nadań królewskich powstał połączony rzekami ciąg majątków ziemskich i zespół dworów należących do różnych właścicieli. Wiele z nich nazywano Turośnią lub Niewodnicą, a nazwę uzupełniano o nazwisko właściciela. Bez dokładnego rozpoznania w minionych strukturach własności ziemskiej nie sposób ustalić do której Turośni i Niewodnic odnoszą się wzmianki historyczne.

Najstarsza siedziba dworska w Turośni Kościelnej nad Turośnią została założona w 1515 r. przez Jerzego Raczkę Puczyckiego, sędziego ziemskiego bielskiego. Majątek przechodził w ręce kolejnych spadkobierców Jundziłłów i Krakowów a następnie Ossolińskich.

Założycielem Buzun, kolejnego dworu nad Turośnią był Maciej z Krajiny herbu Topór, który otrzymał dobra ziemskie z nadania króla Zygmunta Starego. W drugiej połowie XVI wieku majątkiem władał Stanisław Fogelweder dworzanin i współpracownik monarchy. Na przełomie stuleci posiadaczami majątku została rodzina Kundów. Po śmierci ostatniego właściciela Buzun nastąpiła dewastacja założenia.
 
Więcej dworów usytuowano wzdłuż rzeki Niewodnicy. U źródeł, która początek swój bierze na obszarze wytrzebionej jeszcze w XVI w. Puszczy Błudów usadowił się dwór Niewodnica Skrybicka (dziś zwany Bogdaniec). Dwór ten stanowił folwark rozległych dóbr zabłudowskich, do których należał już w XVI w., a dopiero w minionym stuleciu został sprzedany Karpowiczom.
 
Kolejnym dworem nad tą rzeką była Niewodnica Nargielewska, powstała przed 1528 r., a wówczas już stanowiąca własność szlachecką. Córka Macieja Chołonieckiego wniosła go w posagu Stanisławowi Brzosce. Syn Stanisława Brzoski Tomasz w 1567 r. stawił konie aż z trzech dworów Niewodnicy Nargielowszczyzny – swego, swej siostry Małgorzaty Sobolewskiej i trzeciego dworu siostry Barbary i małoletniego jej syna Jana. Drugi człon nazwy – Niewodnica Nargielewska jest niejasny, ale musiał być określeniem pierwotnego odbiorcy nadania.
 
Stanisław Brzoska był bliskim sąsiadem Chołonieckich, jego dwór zwany Niewodnicą Brzosczyńską usytuowany był na lewym brzegu strumienia, pomiędzy Niewodnicą Nargilewską, a Niewodnicą Lewickich. Dziś w jego miejscu pozostało opuszczone, pozbawione zabudowy, zaorane siedlisko dworskie i ślady młyna wodnego. Rzeczka Niewodnica mijała od północy wieś chłopską Solniki, należącą do dóbr zabłudowskich, borek starościński Widziki, przynależny do królewskiego starostwa suraskiego i tegoż starostwa wieś chłopską Hryniewicze.
 
Dalej ku zachodowi rzeczka podążała do dworu i wsi Niewodnica Lewickie. Już w 1540 r. Maciej Lewicki, późniejszy podsędek i sędzia ziemski bielski tytułował się dziedzicem na Niewodnicy. Nazwisko rodowe Macieja na trwałe złączyło się z tą miejscowością. O karierze Macieja Lewickiego zadecydował w dużym stopniu ożenek z księżniczką Anną Porycką ze Zbaraża. Ta niezwykle energiczna kobieta po owdowieniu przez pół stulecia, aż do końca XVI wieku zarządzała podlaską schedą Lewickich. W 80 – tych latach XVII w. Niewodnica Lewickich jako posag przeszła w ręce Gąsowskich, a sto lat później w ręce Orssettich. Dwór niewodnicki był świadkiem tragedii, jaka rozegrała się w 1812 r., gdy uciekający przed wojskami napoleońskimi Rosjanie wywieźli do Rosji marszałka szlacheckiego obwodu białostockiego Wiktora Grądzkiego ówczesnego właściciela Niewodnicy Lewickich. Jego to córka, urodzona w 1813 r. wniosła w posagu dobra Tadeuszowi Nowickiemu. Nowiccy w 2 połowie XIX w. zbudowali pałac, którego ruiny dziś bieleją wśród fragmentów zieleni dawnego parku.
 
Później ku zachodowi rzeczka rozdzielała grunty należące do szlacheckich majętności Niewodnica Koplańska (dziś Koplany) i Niewodnicy Brończańskiej (dziś Bronczany). W obu egzystowały dwa kolejne dwory.
 
Kolejno rozgraniczała dwie wsie należące do drobnej szlachty, niegdyś osadzone przez namiestników zamku suraskiego na prawie bojarskim – Niewodnica Wysocka (dziś Zalesiany i Ignatki). W obu wsiach ustawione były dworki drobnej szlachty.
 
W sąsiedztwie osady młyńskiej Topole rzeczka mijała dwór i folwark Niewodnica Koryckich, od 1533 r. własność Mikołaja Koryckiego późniejszego sędziego ziemskiego bielskiego, którego żona Elżbieta była rodzoną siostrą prymasa Polski abpa Jakuba Uchańskiego.
 
Kolejno w pobliżu dzisiejszego kościoła parafialnego nad rzeczką rozlokowana była Niewodnica Kościelna należąca także do rodziny Koryckich.
 
Dolny bieg rzeki Niewodnicy prowadził przez terytorium, które 15 września 1504 r. Aleksander Jagiellończyk król polski nadał w dowód zasług za wierne przywiązanie do króla i za straty, których doznał w czasie wojny z Moskwą biskup smoleński Józef Sołtan. Król nadał mu ludzi w bielskim powiecie we włości suraskiej w Topilcu, Baciutach i Piszczewie. 11 mają 1506 r. biskup przekazał monasterowi supraskiemu to nadanie, na które składało się 6 służb ciągłych w Topilcu, Baciutach i Piszczewie. Duży kompleks własności bazylianów supraskich przetrwał aż do schyłku XVIII wieku, kiedy to zaborcy pruscy przejęli go na rzecz skarbu królewskiego. Odtąd było to terytorium należące do państwa.
 
TUROŚŃ KOŚCIELNA
 
Siedzibę dworską w Turośni Kościelnej zlokalizowano na wschodnim końcu ulicówki wiejskiej, przy jej skrzyżowaniu z drogą od kościoła turośniańskiego do wsi Juraszki. Zabudowania i ogrody dworskie zajęły teren położony u brzegu rzeki Turośnianki z bezimiennym strumieniem. Siedziba ta została założona w 1515 r. przez Jerzego Raczkę Puczyckiego, sędziego ziemskiego bielskiego. Cieki wodne, z dwóch stron otaczające siedlisko, stanowiły jego naturalne granice. Na Turośniance od I poł. XVI w. funkcjonował młyn. Po wzniesieniu przez Raczkę Puczyckiego kościoła w Turośni w 1515 r. staw młyński przedzielono groblą, po której biegła prosta droga łącząca dwór z kościołem i wsią Hołówki.
 
Otoczenie dworu otrzymało typowy dla renesansowych założeń układ przestrzenny, składający się z szachownicy kwadratowych kwater ogrodowych. Zabudowania dworskie i dziedziniec zajmowały narożną, południowo - wschodnią część kompozycji. Wnętrza kwater kilkuhektarowego ogrodu zajęte były przez uprawy użytkowe. W całości ogród również miał kształt kwadratu. Przepołowiony drogą biegnącą z Juraszek do dworu i dalej, pomiędzy stawami, do kościoła. Droga ta stanowiła główną oś kompozycyjną ogrodu.
 
Na dokumencie fundacyjnym kościoła turośniańskiego z 12 marca 1515r. Występuje Jerzy Raczko Puczycki sędzia ziemi bielskiej z żoną Jadwigą i dziećmi: Rafałem, Mikołajem i Pawłem. Jeszcze w 1533 r. w księdze Metryki Litewskiej wpisano Sprawę sudy belskoho pana Jurija Raczka Puczyckoho z dworaninom JKMci kniaziem Semenim Hlińskim o czast imienia Szeronowskoho. Po Jerzym Raczce Puczyckim Turośń należała do jego syna Pawła (wzm. W 1544 r.), a następnie do córki Pawła – Bienigny Raczkówny (wzm. W 1569 i 1580 r.). Ta wniosła dobra w posagu najpierw Maciejowi Jundziłłowi, marszałkowi hospodarskiemu, a następnie Wojciechowi Dziatkowskiemu, podsędkowi mielnickiemu.
 
Po śmierci Benigny Raczków (po 1581 r.) Turośń przeszła na jej syna Andrzeja Jundziłłę marszałka wołkowysockiego – Jundziłłowiczów. Już 24 października 1605 r. była własnością spokrewnionego z Raczkami Przecława Irzykowicza (zm. w 1615 r.). Jego córka Katarzyna Monwidówna Irzykowiczówna poślubiła (przed 1605r.) Reinholda Krakowa. W 1635 r. opłaciła podatek z dóbr Turośń od 105 poddanych. Dokument dla kościoła turośniańskiego datowany w Turosnej 11 stycznia 1647 r. wymienia dziedziców na obojej Turosnie: - tak Wyższej jako i Niższej Katarzynę Monwidówną Irzykowiczówną Reynolodową Krakowową, i jej synów: Jana Albrychta Krakowa mieczonego ziemi bielskiej, Przecława Maksymiliana Krakowa i Reynolda Władysława. Jeszcze 4 maja 1648 r. żyła Katarzyna Monwidówna Irzykowiczówna, wdowa po Reinholdzie Krakowie. W rzeczywistości Torośń Kościelna miała przejść w ręce Jana Albrychta Krakowa miecznika ziemi bielskiej, który zmarł 10 lutego 1669 r.
 
W 1659 r. dwór w Turośni Kościelnej był świadkiem cudownych zdarzeń, które działy się z przyczyny obrazu Matki Boskiej Różanostockiej. Właścicielem Turośni Kościelnej był bowiem wówczas Jan Albrycht Krakow, a jego żona Eleonora (zm. po 20 września 1673 r.) była rodzoną siostrą Szczęsnego Tyszkiewicza, fundatora dominikanów różanostockich. W księdze cudów obrazu różanostockiego zatytułowanym Servata valebunt stwierdzono:
 
Roku 1659... Gdy Moskwa znowu na Litwę z Chowańskim nastąpiła WJMP Tyszkiewicz barziej Obraz jak siebie od nieprzyjaciół salwując, unozi onegoż z sobą na Podlasze... Tegoż roku 1659, gdy Moskwa plądrując w Podlasie wkroczyła WJMP Tyszkiewicz oczewiste tam dla siebie widząc niebeśpieczeństwo, ujeżdża stamtąd, ale mniej szczęśliwie: Uchodzącego bowiem Moskwa w Dzień Młodziankowy [29 grudnia 1659 r.] w nocy napadłszy wszystkie mu wozy... gdzie i obraz Panny Przenajświętszej był złożony zabrała, ledwie sam [Tyszkiewicz] z JMcią żoną swoją przed tą napaścią umknął. Prowadząc zdobycz takową Moskale wielkim tejże nocy samej zdjęci byli strachem, ...tak dalece, że nie mogąc tych wozów do obozu swego doprowadzić, we wsi jednej zastanowić musieli, gdzie do jednego chłopskiego podwórza wszystkie zabrane wozy sprowadziwszy, a ludzi WMP stolnika [Tyszkiewicza], których z wozami zabrali, do chałupy wpędziwszy i straż do nich, by nie poucielkali przydawszy, sami do rabowania wozów się rzucili.
 
Gdzie obraz Najświętszej Panny napadli i otwierać onego poczęli, (bo się przedtem drzwiczkami zamykał). Wraz temu, który się pierwszy do otwierania porwał rękę skurczyło, tych zaś, co od zdzierania tabliczek, albo wotów z tegoż obrazu się rzucili, 6 natychmiast świętokradców olśnęło. Odniósłszy takie ukaranie, krzyknie zarazem nieprzyjaciel narzekając na obraz „LACKAJA PRECZYSTAJA OSZYBNUŁ JA.”
 
A wtem razie jeden zapamiętalec chce ciąć obraz Matki Najświętszej siebie samego, chybiwszy obrazu tak ciężko rani, że aż na ziemię zemdlony pada.
 
Przerażeni przypadkiem takowym drudzy, by dalszej dla siebie nie odnieśli klęski, z żadną się już złością targać na Obraz nie śmieli, ale ludziom WIMci stolnika w budynku pod wartą siedzącym w całości onego oddali, a sami do wyrabowania reszty zwozów powrócili. Tam zdobycz niemałą znalazszy, aby onę przed wojskiem swym utaili żadnego z więźniów do wojska nie doprowadzić (by snać nie powiedzieli), ale wszystkich tamże pozabijać umyślili. Umysł takowy, gdy już wykonać chcieli i z tem nie innem do aresztantów napadli sercem, rzecz dziwna – strach ich nierównie większy jak przedtem ogarnął, tak że ani ręki, ani broni podjąć nie mogli. Rozumiejąc, że się to przez czary dzieje, palić więźniów z chałupą, w której zawarcibyli uradzili. Jakoż wraz słomą oprowadziwszy i tynem suchym naokoło okładszy budynek ów, zapalili, pilnie tego by zgorzał doglądając: Rzecz cudu pełna – wszystko naokoło pogorzało, izba się nietylko nie zapaliła, lecz i zająć nie mogła, w której pomienieni aresztanci z Obrazem Najświętszej Panny byli.
 
Zadumieni na to nieprzyjaciele pytać aresztowanych wszedłszy do izby poczną: Co się to takiego dzieje, że lubo was nie żywić umyśliliśmy, nic wam jednak uczynić nie możem? Ogień nie szkodzi, broń nie bierze? Odpowie na to z pośrodku innych Imci pan Kraków mieczny ziemi bielskiej: [Jan Albrycht Kraków mieczny ziemi bielskiej, właściciel Turośni Kościelnej – przyp. JM] ŻE NAS WPRZÓD ŁASKA BOŻA, POTEM TEN OBRAZ CUDOWNY MATKI PRZENAJŚWIĘTSZEJ BRONI...
 
Co to za obraz? Czyj? I skądby był? - pytać zatem poczną, narzekając na tych, którzy go z miejsca uwozili.
 
A wziąwszy wiadomość o godności i zacności Obrazu tego i dlaczego z swego był ruszony miejsca padną zarazem wszyscy na twarz swoją krzyżem przed tym Obrazem, poprzysięgając jawnie Bogu i Pannie Przenajświętszej, że pókiby tu w tych Polskich krajach byli nigdy, przenigdy ludzi ściskać, ani ogniem palić nie mieli.
 
Jakoż wraz z więźniów onych, których naprzód na śmierć skazali, nie tylko od wszelkiej kary, ale i od samego aresztu wolnemi uczynili, oddawszy im wszystko co byli zabrali. Obraz jednak Najświętszej Panny wziąć z sobą chcieli, ale niegodnym tego, tym się oparł cudem, że wziąć nie mogli: Na które bowiem sanie włożono, to się na pół niepojednokrotnie łamały, tak, że ani za wrota wynieść go nie mogli. Co widząc Moskwa, brać Obrazu z miejsca się nie ważyła, ale tamze we wsi zostawiwszy sama co prędzej do wojska się udała.
 
Po odejściu której ludzie wielmożnego JMP stolnika wespół z innemi z tejże niewoli za łaską obronicielki Ojczyzny naszej Maryi Panny wypuszczonemi ...w swoje się rozeszli drogi, obraz Najświętszej Panny w tejże wsi porzuciwszy.
 
Którego na potym ubóstwo nie wiedzieć skąd się wziąwszy do kościoła Juchnowieckiego zanieśli. W niedziel kilka dowiedziawszy się o tem WJMP stolnik derpski Obraz znowu do siebie z wielką pozyskał radością, a to już w roku 1660.
 
W księdze protokołów cudownego Obrazu Różanostockiego odnajdujemy ślady kultu, który odtąd szerzył się w parafii turośniańskiej: Tegoż roku 1667 dnia 15 czerwca w Bogu przewielebny JMć ks. Harwat pleban turoseński straszny i niewidany po wszystkim sią ciele rozchodzący mając kancer, z którego się wygoić za rzecz niepodobną sądzono, jakoż i sam się wygoić za rzecz niepodobną sądzono; jakoż i sam cale jużbył o życiu swoim zdesperował; skoro się jednak do Obrazu Różanostockiego Panny Najświętszej ze wszelkich boleści i dolegliwości sług swoich wyzwalającej... ofiarował, natychmiast ciało, które sztukami powypadało, zrastać się poczęło i goić. Za czasem wszystek ów trąd z siebie zrzuciło, za co ozdrowiawszy wkrótce pomieniony JMć ks. Herwat wotum swoje Matce Najświątszej a Uzdrowicielce swojej oddał, jawnie przed księżą w klasztorze zeznając, iż szczególnie za ofiarowaniem się do tego Obrazu zdrów został.
 
10 lutego 1669 r. dobra Turośń Kościelna odziedziczył Kazimierz Kraków syn miecznika, który po kilku miesiącach zmarł – 21 czerwca 1669 r. Majętność stała się własnością jego siostry, a córki Jana Krakowa miecznika ziemi bielskiej Anny Krakowówny. 11 lutego 1671 r. odbył się ślub tej kolatorki kościoła turosieńskiego z Jakubem Kocem łowczym warszawskim. Świadkiem ślubu był jej wuj Szczęsny Tyszkiewicz fundator różanostrojni. Wkrótce 8 sierpnia 1672 r. zmarła również Anna z Krakowów Kocowa. Wdowiec po Annie z Karakowów – Jakub Karol Koc łowczy warszawski (zm. po 12 lutym 1693 r.) poślubił Mariannę z Zalesia Zaleską (zm 1708r.).
 
Jeszcze tego roku 1676 Turośń Kościelna stała się własnością Jana Tallen Wilczewskiego, herbu trzy Radła albo Wilczewskiego pisarza ziemskiego malborskiego, podstarościego i sędziego brańskiego (zm. 1701 r.) ożenionego (przed 1698 r.) z Zuzanną Korycką. Jedyna córka Wilczewskich – Anna Teofila wniosła przed 1701 r. Turośń w posagu Janowi Stanisławowi Cycemberg Zaleskiemu, herbu Chomąto chorążemu nurskiemu, pułkownikowi wojsk JKM legii cudzoziemskiej, staroście suraskiemu, w l. 1714 – 1725 kasztelanowi wiskiemu.
 
Później dobra odziedziczył Jan Władysław Zaleski, również starosta suraski (w latach1721 – 1737) i kasztelan wiski (wzmiankowany w latach 1727 – 1737) ożeniony z Marianną Kuczyńską herbu Ślepowron. Dziećmi ich byli: Wiktoryn Jan Zaleski starosta borecki, Piotr Zaleski podkomorzy ziemi nurskiej (którego z kolei córka Marianna Zaleska wyszła za mąż za Józefa hr. Ossolińskiego herbu Topór kasztelana podlaskiego, ten zm. 1789) oraz Aniela Zaleska, która zaślubiła Tadeusza Jundziłła herbu Łabędź. Spośród dzieci Jana Władysława i Marianny z Kuczyńskich Turośń odziedziczył Wiktoryn (wzmiankowany był już 19 września 1761 r., a zm. 1798 r.), starosta borecki. Asystując 11 kwietnia w kościele turośniańskim przy jednym ze chrztów Wiktoryn Zaleski nazwany został kasztelanicem wizneńskim, szambelanem najjaśniejszego króla Stanisława Leszczyńskiego. Dokonał on przebudowy założenia w duchu późnego baroku. W końcu lat 60-tych lub w latach 70-tych XVIII w. został wzniesiony w Turośni murowany pawilon, zwany dworem myśliwskim, zaprojektowany prawdopodobnie przez Jana Henryka Klemma, działającego na dworze białostockim Jana Klemensa Branickiego. Pawilon usytuowano w centrum dawnego kwaterowego ogrodu włoskiego, przy głównej osi kompozycji, którą obsadzono wówczas aleją kasztanowcową. Kwatery ogrodowe otrzymały nowy wystrój. Poprzez staw na Turośniance, przeciętej drogami i mostami, otwierała się szeroka panorama na cmentarz grzebalny i nowy, murowany kościół, wzniesiony na miejscu starego przez Wiktora Zaleskiego. Sprzed kościoła rozbiegały się promieniście drogi, obsadzone zapewne alejami. Jedna z nich, będąca przedłużeniem głównej osi siedziby dworskiej, przechodziła przez staw obok młyna i wiodła do dworu, druga prowadziła do wsi, a pozostałe do Buzun, Czaczek i okolicznych pól.
 
3 sierpnia 1791 r. w turośniańskim kościele odbył się ślub Adama hr Starzeńskiego porucznika wojsk cesarza austriackiego z Konstancją Jundziłłówną. Konstancja Jundziłłówna była córką Tadeusza Jundziłła marszałka trybunału skarbowego litewskiego i żony z drugiego małżeństwa Anny Zaleskiej, a więc siostrzenicą ówczesnego właściciela Turośni Kościelnej – Wiktora Zaleskiego starosty boreckiego. Pamiętnikarz Michał Strzeński, który doprowadził do tego mariażu, bowiem zobowiązał się przed nieżyjącym ojcem, że zajmie się ożenkami swoich braci, co ojciec zawarował w swym testamencie wspomniał: Wybraliśmy się z Adamem do Turośni. Następnie hr Zaleski przybył z siostrzenicą do Strabli. Tutaj urządziliśmy nawigacyje, maskaradę w rodzaju wschodnim, w biały dzień. Ja jako basza, ze Strabli wyjechałem na statku udekorowanym wspaniale naprzeciw baszy z Turośni, przeprawiającemu się ze strony przeciwnej przez rzekę. W czasie tej podróży przyjęcie, chłodnik, sorbety, wszystko po turecku. Adam ubrany za murzyna - niewolnika, którego ja ofiarowałem baszy turośniańskiemu, który znów ofiarował go swej siostrzenicy; ta zdjeła z niego kajdany, a włożyła za to kajdany z róż, którymi go owinęła. Na brzegu czekały posiodłane konie, ale basza z Turośni, będąc bardzo otyły, wolał wsiąść do wygodnego powozu i tak przyjechaliśmy do Strabli. Tutaj był obiad, później maskarada, tańce do białego dnia; na drugi dzień zmiana pierścionków, oddanie podarków, które w tym celu przywiozłem z Warszawy. Później droga wspólna do Grodna. 19 kwietnia 1798 r. w Chełmie Wiktoryn Zaleski starosta borecki sporządził testament, mocą którego dobra odziedziczyła jego córka, od 1781 r. żona Józefa Kajetana hr. Ossolińskiego (ten ur. 1764, zm. 1834). Od 1798 r. Turośń stała się centrum jednego z kluczy dóbr rudzkich Ossolińskich. Józef Kajetan Ossoliński wraz z synem Wiktorem Maksymilianem prawnym posesorem Turośni, zamieszkiwali Rudce. Podczas krótkich pobytów w Turośni zatrzymywali się w dworze myśliwskim.
 
Bronisław Zaleski w Roczniku Towarzystwa Historyczno - Literackiego w Paryżu pisał o siostrze Wiktora Zaleskiego, ciotce Marii Ossolińskiej – żonie Tadeusza Jundziłła Anieli Zaleskiej, że kasztelanka wizka, świeciła cnotami danych matron naszych; w młodych jeszcze latach owdowiała, w ustawnych umartwieniach, często we włosiennicy, spędzała dnie na urządzaniu domu i prowadzeniu obszernego gospodarstwa, na wychowaniu dzieci i pełnieniu wszystkich obowiązków matki i obywatelki. Wydaje się, że pozostałe zabudowania majątku miały w tym czasie mało reprezentacyjny wygląd, co świadczyłoby o degradacji kompozycji. Po śmierci Wiktora Ossolińskiego (w 1860 r.) posesorką Turośni została w 1861 r. jedynaczka, córka Wanda. Wanda Zofia hr Ossolińska była dwukrotnie zamężna. Wpierw z hr. Tomaszem Potockim, a od 1870 r. z księciem Stanisławem Jabłonowskim. W 1890 r. grunty dworskie majętności Turośń Kościelna obejmowały 1 197 ¼ dziesięciny ziemi (ok. 1317 ha). Sprzedała ona majątek Turośń Kościelna w 1897 r. Henrykowi Szpiclerowi, synowi Igora, stale zamieszkałemu w Grodnie, który odsprzedał go w 1902 r. Katarzynie Grunert. W sąsiedztwie pawilony myśliwskiego wzniesionego w drugiej połowie XVIII w. znajdowały się współczesne mu: parterowy, murowany dwór i takaż oficyna. Dwór rozebrany został około 1938 roku. Oficynę rozebrano zaraz po wojnie. We wnętrzu pomiędzy oficyną a dworem urządzono kolisty gazon. Na osi poprzecznej ogrodu (wybiegającej na dwór) wykopano staw na strumieniu, a za stawem młyńskim, przy drodze do cmentarza, wzniesiono nowe budynki gospodarcze. Inne zabudowania stały nadal w rejonie pierwotnego dziedzińca. Uzupełniano nasadzenia w szpalerach, otaczających kwatery ogrodowe i w alei dojazdowej – przy drodze od strony Juraszek. Do wnętrz kwater wprowadzono sady i inne uprawy użytkowe.
 
W 1908 r. Katarzyna Grunnert przekazała część majątku, w tym i siedzibę, swoim dzieciom: Aleksandrowi Michałowi, Mikołajowi i Wierze Grunnertom. W latach 1908-1910 rodzina Grunnerów rozsprzedała chłopom część gruntów majątku i zachodnią część założenia.
 
Już przed I wojną światową zaczęto usuwać w Turośni stary drzewostan. Po wojnie zdewastowany pawilon ogrodowy, obecnie nazywany dworkiem myśliwskim, oraz część ziemi nabyła rodzina Juszczuków.
 
Drugą połowę dawnego centrum z właściwym dworem i budynkami gospodarczymi oraz częścią majątku (186 ha) kupił w 1912 r. w Wileńskim Banku Ziemskim Józef Szedziński.
 
W latach trzydziestych obecnego stulecia ksiądz Józef Wołejko, proboszcz turośniański, wspólnie z Rodziną Szrzedzińskich wybudował następujące obiekty: szkołę powszechną, pocztę, mleczarnię. Dom Ludowy, posterunek policji oraz remizę strażacką. Od tego czasu rozpoczął się rozwój Turośni jako ośrodka gospodarczego oraz społeczno – kulturalnego. Rozwój ten został zahamowany przez wybuch II wojny światowej.
 
W 1979 r. pawilon ogrodowy (dworek myśliwski) od Rodziny Juszczuków wykupiła gmina i po remoncie przeznaczono go na Gminny Ośrodek Kultury. Jednocześnie w jego sąsiedztwie dr Jan Szrzedziński, syn zmarłego 15 marca 1945 r. w Rosji sowieckiej oficera Wojska Polskiego, Józefa Srzedzińskiego, wnuk nabywcy w 1912 r. części Turośni Kościelnej, wzniósł drewniany dom, stylizowany na dworek staropolski. Przy drodze ze wsi powstały w obrębie założenia inne nowe zabudowania.
 
Umiejętnie osadzona w krajobrazie kompozycja, dawniej dobrze widoczna, nadająca charakter całej miejscowości i powiązana z otoczeniem szeregiem alei oraz osi widokowych, obecnie straciła część dawnych wartości. Zdominowana przez funkcje użytkowe i osłonięta od strony wsi zagrodami, przedstawia interesujący widok tylko od północy i wschodu, skąd dobrze widać teren ogrodu oraz zachowany starodrzew alei dojazdowej i szpalerów.
 
Najciekawszym i bardzo wartościowym elementem ogrodu jest XVIII-wieczny dwór myśliwski o formie typowego pawilonu ogrodowego, którym w istocie był pierwotnie.
 
W 1863 r. powstańcy w majątku Turośń w pow. białostockim należącym do hr. Potockiej (błąd – w rzeczywistości była to hr. z Ossolińskich Jabłonowska) powiesili kowala znanego w całej okolicy denuncjatora, który fałszywymi donosami dał się znać wszystkim. Wdowa znana z niegodziwości i złośliwego charakteru udała się na skargę do Białegostoku do Królestwa Polskiego. Do Turośni zjechała komisja, która zwróciła kuźnię dziedziczce. Pełnomocnik dziedziczki w zamian za kuźnię oddał kowalisze na własność porządny dom i kawał ogrodu. Kowalicha korzystając z faktu, że gen. Maniukin skierowany do Wilna wrócił na teren działalności generał - gubernatorstwa wileńskiego udała się do niego z prośbą o zwrot kuźni. Maniukin bez względu na fakt, że kowalisze dwór wynagrodził już krzywdę i jego dawną decyzję zmieniła „powierocznaja komisja” wydał następującą decyzję: „Kuźnię kowalisze zwrócić natychmiast, zarządzającego zaś dobrami za sprzcieiwnie się woli wyższej władzy administracyjną drogą wysłać w Sybir etapnym porządkiem”.
 
W okresie międzynarodowym w świetle akt Wileńskiego Banku Ziemskiego istniały następujące działy powstałe z parcelacji majątku:
 
TUROŚŃ KOŚCIELNA „B” (32,230 ha) – Józef Więcko, Jan Kowalczyk, Wiktor i Władysław Łampiccy, Michał Dowgiałło, Józef, Melchior, Wincenty i Kazimierz Jarmoc, Józef Ławreniuk, Jan Kulak. [pożyczka udzielona w 1897 r. na 51 lat].
 
TUROŚŃ KOŚCIELNA „C” (52,44 ha – Michał Zimnoch, Stansław Borowski, Wiktor Borowski, Wincenty Borowski, Józef Klim, Józef (Ambrożko) Baszko, Michał Proncz uk, Władysław Pronczuk.
 
TUROŚŃ KOŚCIELNA „D” - Drozdowski i inni.
 
TUROŚŃ KOŚCIELNA „H” (55,14 ha) – Jan Łampicki, Józef Jamroc, Jan i Antoni Kondzior, Józef Kowalczuk, Jan Szewko, Michał Jurczak, Stefan Bondar, Józef. Antoni i Jan Dryl, Wincenty Melech, Józef Błaszko, Antoni Dowgiałł. [ pożyczka udzielona w 1897 r. na 51 lat].
 

(Źródło: „Dzieje obszaru gminy Turośń Kościelna” J. Maroszek, W.F. Wilczewski, Turośń Kościelna, 1997, ISBN 83 – 907232 – 0 – 63)